Rozmaz z Cioci AGI
Komentarze: 0
Wstałam. Nic mi sie nie chciało. Gdybym mogła lezałabym w ciepełku do południa. Kijowo. dzis egzamin z psychologii osobowości. KFC. Kill the fuckin Kofta. Po egzaminie dostałam sraczki. Nerwy. Wróciłam do domciu na obiad. Potem dopakowałam sie i ziuu do Joli. Państwo Marchewka przyjechali po nas koło 19. Cały czas gadałam z nimi w samochodzie. Zastanawiam się czy nie poczułam się w ich towarzystwie zbyt "frywolnie", (jak to mój tata kiedys to ujął) smieszne małżeństwo. Osrodek wBrańszczyku duzy. Cieszyłam sie, bo w pokoju miałyśmy ciepełko, własna ubikację. To luksus. Do opieki przyjechały dwie dziewczyny. Razem nas było 4. To kolejny luksus. Ciotka Agnieszka najbardziej cieszyła sie z tego, że została zwiazana, pomalowana, a następnego dnia została obrzucona w zadek śniezkami. Czytałam Bambi'ego małej dziewczynce. Lepiej czytam niż śpiewam, to fakt niezaprzeczalny. Poznałam kilka rodzajó broni. Zostałam sfotografowana. Wygilgotałam chłopaków.Rodzice troche sie przestraszyli, gdy zobaczyli swoje dzieci stojace na oknie. Ale my łapałysmy je na materac. Dosć brawurowa zabawa.Czuje się dumna, że opiekowałam się dziecmi. Aczkolwiek wiem, że sama symatia do tych małych kuli ognia nie wystarczy.Po przyjeździe cały dzień spałam. W poniedziałek do 14. Nie jestem przeziębiona tak bardzo, jak się spodziewałam. Jutro zacznę znowu wertowac książki. Wiem że egzaminy nie poszły mi zbyt dobrze. Poprawki są w tygodniu kiedy mama idzie do szpitala, i kiedy są walentynki. Będzie ostro. Staram się nie histeryzować.
Dodaj komentarz