Archiwum luty 2005, strona 1


lut 04 2005 twym skarbem jest twe serce
Komentarze: 3

1. kropelki z walerianą - miło poczuć sie pobudzoną

2. jestem nie dosłodzona - śliwki w czekoladzie

3. na górze  okropny huk - cały rok remont

4. przytulić sie do brzózki i zabrac trochę energii

5.
"Własnie byłam mylśami na peronie...
nadal na ciebie czekam..."
"z tobą mozna pójśc na wrzosowisko
i zapomnieć wszystko ?"

6.
nie wierze w nic (Bodlaire)
co jest nienamacalne
(czyt. sama nie zmacałam)

7.
"nie od razu Kraków zbudowano
i pewnie czeka Cie
troche nieudanych zwiazkow
czy znajomosci
nim doplyniesz do brzegu,
a od tego masz mlodosc
zeby z kazdym poprobowac,
zdobyc doswiadczenie
i ulepszac kazdy nastepny związek
aby ten na końcu był
najbardziej doskonaly"

*JAK MAM ZNALEŹC KOGOŚ NA STAŁE
JESLI SIĘ SZYBKO CZYMŚ/ KIMS NUDZĘ?
TO BĘDZIE WYSILEK NIE LADA*

8. wiecej działań, mniej rozmyśłań,
bo zycie nie jest
organizacją charytatywną

9. przez jedną
malutką znajomość
prze net,
zaczęłam sie zastanawiać,
nad ideą bycia z kimś.

po co ci facet?? wersja materialistki:
 - sponsor
 - partner na imprezy
 - maszyna do prawienia komplementów
 - źródło wiedzy
 - inny punkt widzenia
 - bezpieczeństwo

A może ktos ma inne podejscie ?
Czy chcesz o Tym porozmawiać ?

krystyna83 : :
lut 03 2005 MO_TYLE
Komentarze: 3

Obudziła mnie melodyjka "JASASHLASUMA". To takei pozytywne kiedy Ci ktos mówi, ze zwariowałaś, a Tobie z tym wariactwej jest cudownie.
Spojrzałam na niebo: SŁOńce , nie przychodz na kacu do pracy! Mało że  wyglądasz jak tysiąc nieszczęść, poszarzałeś, to jeszcze gupio chowasz się po chmurach, bo cię brzuch boli. Wrr! Przestawiłam budzik, zeby zadzwonił 15 minut później. Moja kołderka była cieplejsza , niz kiedy kolwiek. Otuliłam sie kołderką. Wydawało mi się, że jest wielki oceanem, a ja pływam otulona jej falami, niczym łódka. Eh..
Obudziłam się. Nie chciało mi się kompletnie wstawać. No cóż trzeba. Lewą nogę zarzuciłam na ziemię, tak żeby zabrała ze soba całe ciało za sobą i spadłam na dywanik. No teraz to już musiałam wstać. Pozbierałam kości, oporządziłam się i fru do autobusu. Wyszłam na przystanek. Jak zwykle strasznie slisko. O mały włos nie zaliczyłam gleby. UUratowała mnie umiejetność nabyta dopiero kilka dni temu. Mianowicie TELEMARK :P Dzięki Adam :* No a potem jak zwykle - znalezienie dogodnej miejscówki. Szybka dżemka i do szkółki. Dyzur w szatni był "motylkowy". Cały czas czyłam jak bym jednego butterfly'ja połknęła i swidrował mi po flaczkach. Na szczęście po zazyciu działki leków przypadłośc ustała.
Ucieszył mnie niesamowicie e - mail, który własnie czytam. Pozdrawiam autora.
I to by było na tyle ...

krystyna83 : :