Archiwum 26 czerwca 2005


cze 26 2005 GRILL
Komentarze: 0

Pojechałam do Kamy na grilla. Niechętnie. wiedziałam, że Wilanów zostal zaproszony, a jedyna osobą, któa jeszcze toleruję jest Bartek. Smutne, nie?

Ale olać!Kamy nie widziałam od bardzo dawna. Po za tym chciałam się spotkać z Izą, Asią i Hymkiem.

Stoję już u wrót zamku, a nikt nie odpowiada na moje wołanie. Żaden organizm, żadna komórka. Patrzę Kama i Iza wracają z psem. Przywitałam się i weszłyśmy do środka. Laski obaliły już jedno wino, ja przyniosłam drugie. Przyłączyli sie do nas Kasia i Wojtek.

Podobała mi się ta atmosfera, póki nie przyszedł Gutek i "JÓzio". Pomijając to,ze pierwszym pytaniem było: "Czy będa pedały?" zachowali się bezczelnie. Kama chciała sprawić przyjemność Józkowi robiąc grilla, on jednak uznał ,ze to dobra okazja, żeby udowodnić jej jaka jest niedoskonała. Dopóki nie poszli nad nami zwisała gęsta mgła skarg i zażaleń. Z 15 osób, większość to był WIlanów, który dał dupy na całej linii, a szkoda.

Odetchneliśmy świerzym powietrzem. Zagęszczenie odjechało, z 30 złotymi Kamy, kora dała gutkowi na taksówkę.
Potem siedzieliśmy w czwórkę: Kasia, wojtek, Kama i Iza i próbowalismy nie gadac o tym jak państwo Polak się zachowało. Wojtek zajął się grillem. Choć nie były to rarytasy, zjedlismy ze smakiem. Cenię go za to,że chociaz on pokazał, że ma jaja i umie sie zachować.

Posiedzieliśmy jeszcze trochę, przy pieprznych teledyskch hip - hop i zakończyliśy imprezę. Kasia i Wojtek poszli do domu, a my na górę spać.

Przegadałam z Izą prawie całą noc przy butelce soku wiśniowego. Zrobiłysmy super wypad do łazienki: koce i bielizna. That's it!
Nad ranem przyszła do nas Kama.
Zeszłyśmy razem na dół. Posprzątałysmy troche "obejście" i przygotowałyśmy sie do posiłku. Było skromnie, aczkolwiek bardzo mesko. Temat bierzący: Facet to świnia (w doymsle: Z młodzieża trzeba krótko). Temat ciągnął się długo i namiętnie.

Weszła mama Kamy i powiedziała, że zauważyła we mnie zmianę. To mnie trochę zmotywowało,żeby zadbac o potwora zza tafli lustra.

Eh...po skończonym śniadaniu, pożegnałysmy się z Kamą. Obie jesteśmy pewne, że mimo naszych próśb, Kama i tak zadzwoni pierwsza do Józka, i tak się pogodzą, po mimo tego, że nie ma to najmniejszego sensu.
Związek to dwie szanujące się osoby. A w tym przypadku Józkowi dużo brakuje, aby był dobrym partnerem.

A szkoda ,że tego nie czuje. Niemniej jednak - ich sprawa, ich stres.

krystyna83 : :