Archiwum 10 lipca 2005


lip 10 2005 SZA !
Komentarze: 0

Piątek był cięzki. Na 8. 45 do szkoły przyszłam po wpis. Prowadzący miał być w 207. Czekałam na niego,a z przyjdzie do 9.00 i kudrde dupa. Poszłam na egzamin z Biruli. Po raz pierwszy "wiedziałam" jak odpowiedzieć na większośc pytań, a byłam taka zdygana, eh. Maiłam jeszcze dużo czasu do następnego. Lokata zadzwoniła i z Wileniaka poszłysmy na Stadion. Laska nie mogła sie zdecydować. w końcu nic nie kupiła,a le było smiesznie. Przepakowała walizkę na środku chodnika na Grochowskiej :) Odprowadziłam ja do przejścia i poszła na pociąg do Białegostoku. Potem wróciłam, zeby sie jeszcze rozejrzeć za klapkami. Wróciłam na egzamin z emocji. Połozyłam ślicznie klapeczki kolo siebie, jako amulet, który pozwoliłby mi zdać. Po całym dniu byłam tak zmeczona, że jak tylko wróciłam do domu, od razu połozyłam się spać.

W sobotę miałam sie umówić z Iszą. Umówiłam sie z Ryszardem do kina. Ciągle jeszcze mam melodie w głowie : "Wyginam śmiało ciało"  i to że Rysio był tak łaskawy powtórzyć kilka razy, ze chciał mi oszczędzic wrażeń, dlatego mi tego nie śpiewał :) [Może totemik?] Z tego wszystkiego, najfajniejsze jest to, że chłopak tyle razy juz chciał sie ze mną spotkać, a dopiero w sobotę do mnie trafił :) Po za tym co było do przewidzenia, zrobi sie szybko głodny i jak zwyke wyladowalismy w jakiejść żarłodajni. Potem było dość jednostajnie: ja gadałam, on słuchał (podobno lubi :>) Zadał mi kilka pytań na temat miłości. Jednym z nich było: Czy chciałabyś się obudzić rano z osoba która ciekocha? "Mhh dziwne pytanie. Osobiscie nie chciałabym obudzić się rano, kiedy osoba mnie będize kochała. to by znaczyło, ze nie panuję nad ciałem." I skończyły się pytania na ten temat. Ogólnie kolesia oceniam na "1" /lol/

Całą niedzielę spędziłam z Iszą na sklepingu. Zwiedziłyśmy Targówek Wileniak, Starówkę. Eh, aż nogi bolą. Kupiłam sobie sliczną bluzkę i koraliki. Nie chciałam więcej. Tak zdzierają, że aż mi się dziwnie patrzyna ceny. Bransoletka za 50 złotych. Chyba sobie ludzie żartują. Phi - stwierdziła Isza. Eh... Ciesze się, że spędziłam z nią dzień. Długo się nie zobaczymy, (nie liczę tego, że jutro odprowadże ją do pociągu) Spoko laska - jak to mówi Billy. Nie omieszkał dziś pozdrowić "Kleya" :) Jeśłi oboje przyjadą we wrzesniu do Polski będę sie cieszyć. Akurat poświętujemy swoje urodzinki. Z Leszczynką pewnie pójdę do Samych Fusów na dobrą herbatkę. Mhhh.. Wrześniaki :)

Jak dzisiaj przyznałam, ta moja przypadłość nie jest od urazu. Tiki powoduje rażace mnie swiatło. Dziś keidy wiem, ze mogę normalnie widzieć, bo mamkropelki i wyzbyć się w pewnym stopniu tików, jest lepiej. Narodziłam się, żeby być i nikt mi tego nie odbierze. HA HA HA! Jutro ide do lekarza. Zapisze mi pewnie receptę na leki. Dzięi Bogu przeszłam już cięzkie dni przystosowywania się do tych. Nie wychodziłam  prawie z pokoju, żeby komuś nie nawciskać. Mama była dość zdenerwowana, tą sytuacją. Nie dziwię się. Z resztą co tu gadać. Wszystkim po trochu sie dostało. I'm sorry.

krystyna83 : :