Archiwum 03 sierpnia 2005


sie 03 2005 Jest nadzieja wokoło nas
Komentarze: 0

Wczoraj byłam z Ewcią w centrumie na filmie "Amityville". Robi wrażenie jako obraz, ale nie jako film sensu stricte. Fakt Faktem widziałam juz kilka podobnych filmów o niebezpiecznych domach - więc temat już jest znany i trochę wytarty - moim zdaniem. Jeśłi chodzi o aktorów. Szczerze mówiac nigdy bym nie poszła do kina, gdybym nie chciała zobaczyć dobrej produkcji. Po filmie Solaris" tez się więcej spodziewałam. Jednakże jedyne co przykuło moje wrażenie to klata Georga Clooneya podobnie jak w tym filmie - klata Ryan'a Reynolds'a (George Lutz).

Po filmie poszłyśmy do Alberta. Wmiłym towarzystwie wypiłysmy wode o smaku truskawkowym i zabrałyśmy sie do Traffica. Krótka wizyta. Potem na nieco dłuzszą poszłysmy do Empiku. Ewa kupiła "Osobowość ćmy" Grocholi, a ja "Moją wersje wydarzeń". gdy wracałysmy czytłaysmy ją na przystanku i w autobusie. Uśmaiłyśmy sie po pachy. Toż to dobra lektura dla dorastających panienek z dobrego domu :P

Wieczór był spokojny i zółty. SŁońce z moich scian na szczęscie nie schodzi.

Obiecałam Mariuszowi, ze dziś z nim pójde do kina. Niestety odmówiłam. Po wzięciu prochów rozlepiłam sie jeszcze bardziej niż wczoraj. Potem było jeszcze gorzej. Nie wytrzymuje psychiczne. Zeby nie zwariować powtarzałam w mysli słowa piosenki Big Day - "Przestrzeń".

Jest nadzieja wokoło nas
I kawałki małych gwiazd
Jaskrawe tło w oczach mam
Trzy wymiary, tysiąc barw

Ref.: Przestrzeń woła, woła, woła nas x2

Jest ocean wkoło nas
Nasze życie, mapa gwiazd
Niech to co złe omija mnie
Długo czekam, więcej wiem

Ref.: Przestrzeń woła .....

Jest nadzieja .....

Ref.: Przestrzeń woła .....

Ona wierzy,ze jest nadzieja, a w miarę mijania czasu nabywamy doświadczenia. Kurcze chciałabym tak mysleć.

Dzięki Bogu, dziś wyszłam z domu. Nie brałam leków po południu, zwyczajnie sie bałam pogorszenia nastroju. Pojechałam do Ikei z laskami. Widziały tam ładne lustro dla mnie do pokoju. W Opla ten wielkolud by nie wszedł, więc pozyczyłysmy od taty Sharana i jakims sposobem przewiozłysmy pakunek.(Monika trochę kołowała, bo w żaden sposób nie mogła tego zapakować. Mama straciła  kilka włosów , przy zmaykaniu drzwi, a ja trzymała dwa durze kwiaciory wystające z bagaznika.) Potem do dziadka zostawić mu kilka rzeczy i fru do domciu. O 21 juz byłysmy na kwadracie.
Szczerze powiedziawszy boję się jutra. Przeraża mnie myśl,że będę rozbita, a potem trzeba będzie przyjąc maskę zrównoważonej emocjonalnie Agnieszki. Przykro mi że to piszę. Siedzenie w domu i zamykanie sie przed śwaitem spowoduje jeszcze większego doła - czego nie chcę. Więc staram sie umawiać z ludżmi. Jedynie ich obecnośc sprawia,ze widże że świat może być dobry, ze ja moge sie w nim znaleźć, że "jest nadzieja wokoło nas

krystyna83 : :