Archiwum 04 sierpnia 2005


sie 04 2005 ”gdy zbudzi nas dźwięk potłuczonego...
Komentarze: 0

 

Miałam dziś wsypę,

taka ze aż mi się śmiać chce.

Otóż umówiłam się z kolesiem,

ma na imię Artur.

Byłam szczerze przekonana

ze to mój kolega z PJWSTK.

Przychodzę na spotkanie i ryfa - nie ma go.

Wkurzyłam się,

bo czekałam 30 minut na deszczu i gooffno.

Za to Adam był o czasie. Uff.

Jak wróciłam do domu

weszłam na gadulca.

Napisał. Był oburzony, że mnie nie było.

Lekko skonsternowana

zapytałam go gdzie się uczy.

On mówi SGH - i wszystko stało się jasne.

Cóż mogłam zrobić.

Głupia sprawa. Przeprosiłam.

Jednakże koleś też jest trochę śnięty –

jak mu pisze żeby wysłał do mnie esemesa

to powinien się zorientować,

że nikt z zainteresowanych

nie wymieniał się telefonem.

Ale nie żałuję.

Byłam z Adamem na spacerze.

To mi trochę otworzyło oczy.

Rysiu wrócił z festiwalu filmowego.

Mieliśmy się skontaktować przez gg.

Długo czekał i sobie poszedł. Bu.

Co po za tym się działo? Mhh...

Mam w pokoju nowe dekoracje.

Bardzo się cieszę, bo są już przywieszone,

bez żadnych udziwnień w postaci noży.

Wszystko ułożyło się jak trzeba.

Jutro jadę do lekarza... znowu.

Mama wrzuci na zabieg trochę kasy,

ja będę musiała się postarać być silna.

Potrzebuje pozytywnych ludzi,

niedługo będzie ze mnie

„negatywny ludź max max”

krystyna83 : :