Archiwum 09 stycznia 2006


sty 09 2006 Och Ernest!
Komentarze: 0

Powiedziałam Krzysiowi, ze nie widze sensu dalszego kontaktu. Jeziu , Bozie... ten koleś to wieczny maruda. Ja chce wyjśc w końcu z tej pieprzonej krainy ciemności, a nie stawić znów krok w tył. Musze uwierzyc ,ze warto żyć, że chciałabym chcieć tak mocno, zebym nie bała się a chciała_być.

Ojciec znów mnie zaciągnął do Kościoła.
Nie wierzę ze Msza przynosi cuda...
Duża grupa idąca za jednym głosem powoduje że stajemy się pewniejsi, podtrzymani na duchu. Bo jest ktoś.
Wolę cicho, w domu, w autobusie porozmawiać z Bogiem. Tyle mi dał...
O Jezus! Mama jest teraz dla mnie jak Matka Boska:)

Kiedyś jadąc autobusem zobaczyłam chłopaka. Wysoki, chudy, ciemne własy i niesłychanie czarne oczy. Czajkowki? Nie... Widział ze się zapatrzyłam.

Gdy ojciec mnie zaciągną do Kościoła, ów chłopiec przeszedł koło mnie w czasie Eucharystii. Wracając ukłekł koło taty. Myśli mi zawróciły te jego czarne oczy. Niesłychane. Zupełnie jak oczy Weroniki.
Takiego człowieka który nie moze usiąść w miejscu. duzo się uczy od ludzi. I znika nie wiadomo gdzie. Wika mówiła ze rozbójnika mozna poznac po butach. On miał glany...

- Halo czy tu Ernest?
- Nie
- A moze zona Ernesta
- Nie
- O kurwa znowu coś mi sie pojebało.

Zmnieniam numer. WESTERN teraz bedzie dzwonił do mnie :)

Ciężko było z odpicowaniem lokalu, ale w końcu. Panowie moga się podłaczyc do prądu. Szeregowo:) Dwaj z jednej strony, a drudzy dwaj z drugiej... Ach i ten Cięzki Grzech :)

krystyna83 : :