Najnowsze wpisy, strona 34


lip 10 2005

SZA !


Komentarze: 0

Piątek był cięzki. Na 8. 45 do szkoły przyszłam po wpis. Prowadzący miał być w 207. Czekałam na niego,a z przyjdzie do 9.00 i kudrde dupa. Poszłam na egzamin z Biruli. Po raz pierwszy "wiedziałam" jak odpowiedzieć na większośc pytań, a byłam taka zdygana, eh. Maiłam jeszcze dużo czasu do następnego. Lokata zadzwoniła i z Wileniaka poszłysmy na Stadion. Laska nie mogła sie zdecydować. w końcu nic nie kupiła,a le było smiesznie. Przepakowała walizkę na środku chodnika na Grochowskiej :) Odprowadziłam ja do przejścia i poszła na pociąg do Białegostoku. Potem wróciłam, zeby sie jeszcze rozejrzeć za klapkami. Wróciłam na egzamin z emocji. Połozyłam ślicznie klapeczki kolo siebie, jako amulet, który pozwoliłby mi zdać. Po całym dniu byłam tak zmeczona, że jak tylko wróciłam do domu, od razu połozyłam się spać.

W sobotę miałam sie umówić z Iszą. Umówiłam sie z Ryszardem do kina. Ciągle jeszcze mam melodie w głowie : "Wyginam śmiało ciało"  i to że Rysio był tak łaskawy powtórzyć kilka razy, ze chciał mi oszczędzic wrażeń, dlatego mi tego nie śpiewał :) [Może totemik?] Z tego wszystkiego, najfajniejsze jest to, że chłopak tyle razy juz chciał sie ze mną spotkać, a dopiero w sobotę do mnie trafił :) Po za tym co było do przewidzenia, zrobi sie szybko głodny i jak zwyke wyladowalismy w jakiejść żarłodajni. Potem było dość jednostajnie: ja gadałam, on słuchał (podobno lubi :>) Zadał mi kilka pytań na temat miłości. Jednym z nich było: Czy chciałabyś się obudzić rano z osoba która ciekocha? "Mhh dziwne pytanie. Osobiscie nie chciałabym obudzić się rano, kiedy osoba mnie będize kochała. to by znaczyło, ze nie panuję nad ciałem." I skończyły się pytania na ten temat. Ogólnie kolesia oceniam na "1" /lol/

Całą niedzielę spędziłam z Iszą na sklepingu. Zwiedziłyśmy Targówek Wileniak, Starówkę. Eh, aż nogi bolą. Kupiłam sobie sliczną bluzkę i koraliki. Nie chciałam więcej. Tak zdzierają, że aż mi się dziwnie patrzyna ceny. Bransoletka za 50 złotych. Chyba sobie ludzie żartują. Phi - stwierdziła Isza. Eh... Ciesze się, że spędziłam z nią dzień. Długo się nie zobaczymy, (nie liczę tego, że jutro odprowadże ją do pociągu) Spoko laska - jak to mówi Billy. Nie omieszkał dziś pozdrowić "Kleya" :) Jeśłi oboje przyjadą we wrzesniu do Polski będę sie cieszyć. Akurat poświętujemy swoje urodzinki. Z Leszczynką pewnie pójdę do Samych Fusów na dobrą herbatkę. Mhhh.. Wrześniaki :)

Jak dzisiaj przyznałam, ta moja przypadłość nie jest od urazu. Tiki powoduje rażace mnie swiatło. Dziś keidy wiem, ze mogę normalnie widzieć, bo mamkropelki i wyzbyć się w pewnym stopniu tików, jest lepiej. Narodziłam się, żeby być i nikt mi tego nie odbierze. HA HA HA! Jutro ide do lekarza. Zapisze mi pewnie receptę na leki. Dzięi Bogu przeszłam już cięzkie dni przystosowywania się do tych. Nie wychodziłam  prawie z pokoju, żeby komuś nie nawciskać. Mama była dość zdenerwowana, tą sytuacją. Nie dziwię się. Z resztą co tu gadać. Wszystkim po trochu sie dostało. I'm sorry.

krystyna83 : :
lip 09 2005

My favorite songs


Komentarze: 1

Jeśli chcesz żebym wiedziała
o czym myslisz
wypowiedz to,
jeśli chesz ,zebym wiedziała
co czujesz,
okaz mi to.
To są dwie zasady,
które powodują
ze nie zachowujemy sie
jak dzieci autystyczne

 
PRZĄŚNICZKA

U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki,
przędą sobie przędą jedwabne niteczki.
Kręć się kręć wrzeciono! Wić się tobie wić!
Ta pamięta lepiej, której dłuższa nić.
Poszedł do Królewca młodzieniec z wiciną,
łzami się zalewał, żegnając z dziewczyną.
Kręć się kręć wrzeciono! Wić się tobie wić!
Ta pamięta lepiej, której dłuższa nić.
Gładko idzie przędza, wesoło dziewczynie,
pamiętała trzy dni o wiernym chłopczynie.
Kręć się kręć wrzeciono! Wić się tobie wić!
Ta pamięta lepiej, której dłuższa nić.
Inny się młodzieniec podsuwa z ubocza
i innemu rada dziewczyna ochocza.
Kręć się kręć wrzeciono! Wić się tobie wić!
Ta pamięta lepiej, której dłuższa nić.
Prysła wątła nić...
Wstydem dziewczę płonie,
wstydź się, dziewczę, wstydź!
 
"Prząśniczka" to utwór muzyczny napisany przez Stanisława Moniuszkę.
Słowa do melodii ułożył Jan Czeczot.
Jest oficjalnym hejnałem Łodzi,
rozbrzmiewa również na łódzkim Placu Wolności
jako dźwięk ratuszowego zegara. 
*
NIECH ŻYJĄ WAKACJE
 
Słowa: Maria Kownacka Muzyka: Jan Wesołowski

Niech żyją wakacje,
Niech żyje pole las,
I niebo, i słońce,
I wolny swobodny czas.

Pojedzie z nami piłka,
Pajacyk i skakanka,
Będziemy się bawili
Od samiutkiego ranka.

Gorące złote słońce
Na ciemno nas opali.
W srebrzystej zimnej wodzie
Będziemy się kąpali.

Niech żyją wakacje,
Niech żyje pole las,
I niebo, i słońce,
I wolny swobodny czas.

krystyna83 : :
lip 02 2005

Czy świat czekał na taka mnie?


Komentarze: 0

Jak akumulator  zbieram wszyskie impulsy elektryczne w sobie

Skaczę jak piłeczka a oczy zasnuwają sie bielą

Słońce jest do kitu

Czekam na odlot -

wielką u/wy>cieczkę

 

krystyna83 : :
lip 01 2005

Manchmal ist die Warheit zu viel also ich...


Komentarze: 0

Albowiem powiadam CI, jeśli dostajesz

płytkę, odwdzięcz sie ebookiem :)

Chciałabym się podzielić wiadomością, bo
Ślimak nie zawiódł, aż jestem dumna.

Pozdawał egzaminki i zostaje na uczelni.

Mh...Jego sesja juz sie skończyła,a 

moja...eh:(

Na razie planuję, aby ksiązki które od

niego dostałam wydrukować i przeczytać je

na wyjeździe. Tęsknię już do tego miejsca,

chociaz znam go tylko z opowiadań. Tak

chcę mieć wszystkie egzaminy za sobą no i

rzecz jasna stres.

Na razie to trzymam głowę głęboko między

książkami. Czasem mi się uda wyskoczyć

gdzieś ze znajomymi. No naprzyklad dwa dni

temu z Oliwką po kredki, a wczoraj na

"Karolka" z Iszą. Cudownie się bawiłam,

dzięki laski (nowe pojęcia: Lachony,

Lachonarium:))

No i jak to bywa z Kaczątkiem, że nie

zauwa przeszkody i w nią wpadnie, całą

wagą swojego istnienia. A potem sie dziwi:

Ale jak to? Przecież ja szłam, a ja tu

leżę z raknką na łydce.
Aż sie sama z siebie brechtam.Niech zyje

nieuwaga:)
Tak to był jeden z tych bóli

egzstencjalnych, które czasem sie

zdarzają.

Ostatnio dostałam skierowanie na

morfologię. Jejku to był ból!!!

Pielegniarki się przejęły, bo jak zwykle

"blada twarz" i odlot. Miałam szczęście -

lot był krótki i dość przyjemny.

Sprawił,że za "nim" tesknię.

Następnym rodzajem bóli , które przeżywam

sa bóle s(tr)esjowe. Ten ból przynajmniej

ma datę wazności i niebawem ona minie. Już

wiem co mnie czeka w przyszłym roku i bez

patrzenia na wyniki. Tego obawiam się

najbardziej.
Jak to powiedziała Ustian: "Wywołuje to we

mnie duzo emocji" (a najbardziej tłumione

są: lęk i agresja)

Na pocieszenie zawsze pomaga
kąpiel,
kredki
i piosenki:
"Nie umieraj dżdżownico"
"Plastikowa biedronko..."

Niech zyje pozytywna psychologia !!!

----
I jeszcze coś od mojego czarnego "ja"
Będa cu Ustianowej poczułam się jak za

kazdym  razem u lekarza: "Winna bo jest

źle". W dodatku tu jeszcze musiałam

zakładac maskę, aby ludzie nie widzieli

,ze to przeżywam aż tak bardzo. Że mam

ochotę na płacz (pojecie rozmytej versus

rozmazanej). duzó mnie to kosztowało. Wiem

,ze nie tylko mnie, dlatego mi lepiej.

Santiago zaczął palić, przykro mi, i

tlumaczenie,ze .. to były tylko zajecia,

że one miały nam pomóc... nie wystarczają.
Wystarczy,że nie będę miaął z nią nic do

czynienia, bo: "wywołuje we mnie duzo

emocji".

MODLITWA ZESTRESOWANEJ STUDENTKI:

Niech BÓG pomoże przemienić słomiany zapał w czyn!

krystyna83 : :
cze 26 2005

GRILL


Komentarze: 0

Pojechałam do Kamy na grilla. Niechętnie. wiedziałam, że Wilanów zostal zaproszony, a jedyna osobą, któa jeszcze toleruję jest Bartek. Smutne, nie?

Ale olać!Kamy nie widziałam od bardzo dawna. Po za tym chciałam się spotkać z Izą, Asią i Hymkiem.

Stoję już u wrót zamku, a nikt nie odpowiada na moje wołanie. Żaden organizm, żadna komórka. Patrzę Kama i Iza wracają z psem. Przywitałam się i weszłyśmy do środka. Laski obaliły już jedno wino, ja przyniosłam drugie. Przyłączyli sie do nas Kasia i Wojtek.

Podobała mi się ta atmosfera, póki nie przyszedł Gutek i "JÓzio". Pomijając to,ze pierwszym pytaniem było: "Czy będa pedały?" zachowali się bezczelnie. Kama chciała sprawić przyjemność Józkowi robiąc grilla, on jednak uznał ,ze to dobra okazja, żeby udowodnić jej jaka jest niedoskonała. Dopóki nie poszli nad nami zwisała gęsta mgła skarg i zażaleń. Z 15 osób, większość to był WIlanów, który dał dupy na całej linii, a szkoda.

Odetchneliśmy świerzym powietrzem. Zagęszczenie odjechało, z 30 złotymi Kamy, kora dała gutkowi na taksówkę.
Potem siedzieliśmy w czwórkę: Kasia, wojtek, Kama i Iza i próbowalismy nie gadac o tym jak państwo Polak się zachowało. Wojtek zajął się grillem. Choć nie były to rarytasy, zjedlismy ze smakiem. Cenię go za to,że chociaz on pokazał, że ma jaja i umie sie zachować.

Posiedzieliśmy jeszcze trochę, przy pieprznych teledyskch hip - hop i zakończyliśy imprezę. Kasia i Wojtek poszli do domu, a my na górę spać.

Przegadałam z Izą prawie całą noc przy butelce soku wiśniowego. Zrobiłysmy super wypad do łazienki: koce i bielizna. That's it!
Nad ranem przyszła do nas Kama.
Zeszłyśmy razem na dół. Posprzątałysmy troche "obejście" i przygotowałyśmy sie do posiłku. Było skromnie, aczkolwiek bardzo mesko. Temat bierzący: Facet to świnia (w doymsle: Z młodzieża trzeba krótko). Temat ciągnął się długo i namiętnie.

Weszła mama Kamy i powiedziała, że zauważyła we mnie zmianę. To mnie trochę zmotywowało,żeby zadbac o potwora zza tafli lustra.

Eh...po skończonym śniadaniu, pożegnałysmy się z Kamą. Obie jesteśmy pewne, że mimo naszych próśb, Kama i tak zadzwoni pierwsza do Józka, i tak się pogodzą, po mimo tego, że nie ma to najmniejszego sensu.
Związek to dwie szanujące się osoby. A w tym przypadku Józkowi dużo brakuje, aby był dobrym partnerem.

A szkoda ,że tego nie czuje. Niemniej jednak - ich sprawa, ich stres.

krystyna83 : :